
23 lip Domowa maska w płachcie Muji, czyli mój DIY
Maska w płachcie DIY? Z mojego krytycznego podejścia do drogeryjnych maseczek płachcie narodził mi się pomysł na maski robione w domu z kompresów bawełnianych i bezpiecznych hydrolatów. I choć nie jestem fanką trendu „zrób to sam” i nie mieszam w domu kremów, to w kwestii sheetmask wolę radzić sobie sama.
Drogeryjne maski w płachcie, jak może już wiecie, to produkt pielęgnacyjny, którego boję się najbardziej. Są niedrogie i ładnie opakowane, więc łatwo i przyjemnie się je kupuje. Jednak składy wielu takich masek wzbudzają we mnie przerażenie, zwłaszcza jeśli dokładnie wczytam się w INCI. Chwila relaksu z taką maseczką może się bowiem skończyć wysypem pryszczy albo silnym rumieniem.
Bądź sprytna, czyli moja maska w płachcie z kompresów Muji
Dlatego przerzuciłam się na kompresy bawełniane japońskiej marki Muji. Kupuję je przez internet lub w sklepie na Mysiej jak jestem w Warszawie, i samodzielnie nasączam esencjami na bazie hydrolatów. Działam więc zgodnie z ideą skip care. W skórcie chodzi tutaj o uproszczenie pielęgnacji i stosowanie tylko bezpiecznych, sprawdzonych składników. W przypadku skór wrażliwych, rumieniowych i naczynkowych faktycznie mniej znaczy lepiej. Dlatego właśnie zamiast kupować kolorowe maseczki w płachcie, stosuję w 100% bawełniane kompresy i nasączam bezpiecznym składem!
Niedroga maska w płachcie Muji DIY
Maseczki w płachcie własnej produkcji są korzystne cenowo. Kompresy, sprasowane w malutkie dropsy, są pakowane po 20 sztuk. Opakowanie kosztuje dokładnie 19.90 zł, czyli jeden kompres wychodzi za prawie złotówkę. Korzystam też z bawełnianych kompresów pod oczy od Muji. Komplet 20 sztuk (na 10 użyć) kosztuje 9.90 zł. Wiem, że to może wydawać się mało ekscytujące, że znów tylko złotówkę wydaję na taką maseczkę i jaram się oszczędzaniem. Ale ja po prostu wolę mieć nudną, dobrą pielęgnację niż ekscytacje z powodu pryszczy czy podrażnień.
Czym nasączać kompresy Muji?
Generalnie stosuj taki hydrolat, który jest dobry dla Twojej skóry, czyli ten, którego używasz na co dzień do tonizowania czy nawilżania. Możesz oczywiście kupić też w Muji bardzo dobry tonik silnie nawilżający. Jest bezpieczny, bez sztucznych barwników, zapachów, olejów mineralnych, parabenów czy alkoholu. Produkowany w Japonii tonik przywraca naturalne pH. W składzie ma między innymi wyciąg z portulaki, bogatej w minerały i witaminy oraz nawilżający wyciąg z grapefruita. Są też kwas hialuronowy i zatrzymujący wodę w skórze kompleks Lipadure.
Mam też drugiego ulubieńca, koreańską esencję marki Mishaa. Konkretnie The First Treatment Essence Intensive z serii Time Revolution.
- To delikatna esencja, szczególnie dobra dla cery wrażliwej.
- Ponieważ jest opracowana w 80% na bazie drożdży, dlatego łagodzi podrażnienia, poprawia nawilżenie i równowagę skóry.
- Witaminy z grupy B, regulują wydzielanie łoju skórnego i działają przeciwtrądzikowo.
- Ważna sprawa: jest tutaj m.in. witamina B3, czyli niacynamid, a więc nie łączę tej maski nigdy z witaminą C w pielęgnacji. Między niacynamidem a witaminą C zawsze robi się przerwę.
- Za antyoksydant robi tutaj jęczmień, który m.in. zapobiega namnażaniu wolnych rodników.
Śmieszne to w ogóle – drożdże i jęczmień, z którego Azjaci robią chleb – czyli mam takie bezpieczne dla mnie kosmetyczne pieczywo 🙂 . Ale Ty dopasuj produkt do nawilżania kompresów do potrzeb swojej skóry.
Na koniec: ciocia dobra rada
Zachęcam Was do czytania składów i poprawiania rutyny! Moje ostatnie zobowiązanie brzmi: nie kupię żadnego kosmetyku bez sprawdzenia składu i nie zastosuję nawet próbki dopóki nie potwierdzę, że nie ma w niej szkodliwych dla mnie składników. Nie będę więc skakać z kwiatka na kwiatek, ale też nie zamierzam przesadzać z ilością składników aktywnych. Powtórzę: lepiej mniej niż więcej.
Kompresy bawełniane i japońskie toniki Muji możesz kupić na stronie Muji Polska.
Masz pytania? Szukasz konkretnych zabiegów czy informacji na temat pielęgnacji skóry? Napisz do mnie, chętnie pomogę!